środa, 21 maja 2014

Rozdział 1 : przebudzenie




   Gdy wychodziłam z pracy na dworze było już ciemno. Skręciłam w prawo i szłam skrajem lasu w stronę mojego wynajętego pokoju. Nagle po drugiej stronie zauważyłam mężczyznę wychodzącego z pomiędzy drzew. Miał na sobie długi, sięgający do kostek ciemny płaszcz, na głowę miał naciągnięty kaptur dlatego nie widziałam jego twarzy. Przestraszyłam się trochę i przyspieszyłam kroku, lecz mężczyzna już był za mną. Wrzasnęłam na całe gardło i skoczyłam do lasu w nadziei, że zdołam go zgubić pomiędzy drzewami. Biegłam przez las aż wpadłam na polanę, księżyc świeciła na tyle jasno, że widziałam co się dookoła mnie dzieje. Niestety mężczyzna odnalazł mnie... Stanął na przeciwko i ledwie zauważalnym ruchem ręki zrzucił swój kaptur. Pierwsza moja uwaga była skierowana na oczy, były szkarłatne co mnie przeraziło. Poza tymi strasznymi oczami był bardzo przystojny, wyglądał jak model (oczy czerwone). Tylko tyle widziałam, bo zaraz potem mężczyzna w ułamku sekundy zjawił się obok mnie. Uśmiechnął się pokazując swoje śnieżnobiałe zęby. Stałam jak sparaliżowana czekając na to co się dalej stanie. On odchylił lekko moją głowę i odrzucił moje włosy w tył, z przerażeniem zastanawiałam się co zrobi dalej nadal nie mogąc ruszyć się z miejsca. W końcu posunął się dalej i zatopił swoje zęby w mojej szyi...

- Aaa ! - krzyknęłam podnosząc się gwałtownie, poczułam jak uderzam kogoś ręką.
- Auć ! To bolało ! - usłyszałam znajomy głos, przetarłam oczy i nad moją głową ujrzałam panią Stephanie, kobietę która wynajęła mi pokój.
- O jejku ! Bardzo Panią przepraszam, ja naprawdę nie chciałam... - zaczęłam się tłumaczyć .
- Spokojnie nic się nie stało, miałaś zły sen. Krzyczałaś. - uspokoiła mnie. Właśnie... sen, był straszny. - Dzisiaj niedziela, ja jadę z mężem do Seattle. A ty co masz zamiar robić ? -
- Chyba pójdę popływać. - oznajmiłam bez namysłu.
- Dzisiaj są duże fale, może poserfujesz ? - zapytała, na mojej twarzy wykwitł uśmiech.
- Oczywiście, już tyle czasu czekam na jakieś większe.
- Tylko pamiętaj, uważaj na siebie. My zaraz wyjeżdżamy i nie będzie nas cały dzień, chyba sobie poradzisz z obiadem co ? - spytała puszczając do mnie oczko.
- Oczywiście. - powiedziałam krótko, Stephanie już miała wyjść z pokoju, ale ją zatrzymałam. - Proszę Pani ...
- Tak ?
- Dziękuję za to wszystko co Pani dla mnie robi, bez pani nie poradziłabym sobie. - powiedziałam rumieniąc się lekko.
- Ależ kochanie... - zaczęła i przysiadła na moim łóżku. - Po pierwsze, nie mów do mnie pani tylko Stephanie. A po drugie, musiałam ci pomóc. Straciłaś rodziców tak wcześnie, a ja nigdy nie mogę mieć dzieci, więc gdy tylko się zgłosiłaś po mieszkanie, jak dowiedziałam się o twojej przeszłości...- nie mogłam uwierzyć własnym uszom, skąd ona znała moją przeszłość?! Myślałam że zaczynam nowe życie... Zmartwiłam się trochę tymi słowami. - Spokojnie skarbie... nikomu nie powiedziałam. Nawet Harry nie wie. - odetchnęłam z ulgą, Harry to mąż Stephanie. Gdyby dowiedział się prawdy... nie wiem czy miałabym gdzie mieszkać.
- Mimo to dziękuję. - odpowiedziałam spokojnie. W odpowiedzi Stephanie pocałowała mnie w czoło i wyszła bez słowa pożegnania . Wstałam i podeszłam do mojej szafy, szperając w niej przez kilka minut w końcu ubrałam to .  Wyciągnęłam z szafy moją starą torbę i wrzuciłam do niej mój  strój do surfingu , telefon, portfel i ręcznik. Z pod łóżka sięgnęłam moją deskę i obładowana tymi rzeczami zeszłam na dół do kuchni. Odłożyłam wszystko obok drzwi i wzięłam się za śniadanie.
      Moja droga do plaży przechodziła przez las, trochę byłam niechętna iść tędy,  przypominając sobie koszmar, ale jakoś dojść musiałam. Idąc cały czas spoglądałam się za siebie. W końcu doszłam do plaży, jak zawsze nikogo nie było. Przebrałam się dyskretnie, zostawiłam rzeczy obok dużego kamienia przy skraju plaży i ruszyłam z moją deską do wody. Fale rzeczywiście były wysokie, gdybym nie umiała pływać pewnie bym nie wróciła z wody. Próbowałam znaleźć jakąś dogodną falę, ale bezskutecznie,minęło już kilka dobrych godzin, zawiedziona wyszłam z wody i pobiegłam w kierunku moich rzeczy. To co zobaczyłam zszokowało mnie, wszystkie moje rzeczy były wyrzucone z torby i leżały na piasku. Włączony telefon, portfel, klucze od domu. Przestraszyłam się i czym prędzej przebrałam się, schowałam swoje rzeczy powrotem do torby, wzięłam deskę i pobiegłam do domu. W połowie drogi miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi, po chwili poczułam piekący ból na skroni,a później widziałam już tylko ciemność...



UWAGA ! Tam gdzie słowo jest zapisane na inny kolor niż reszta tekstu należy kliknąć :D
~~~~~~~~~~
No trochę długo czekaliście na pierwszy rozdział ale nie chciałam dodawać dopóki nie będzie nowy szablon, tyle że za nim będzie trzeba trochę dłużej poczekać :)
Zapraszam do komentowania i podzielenia się opinia :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz